piątek, 5 kwietnia 2013

W temacie oczyszczania Wrocławia

Na łamach GW rozwija się kolejna akcja, której należy oczywiście przyklasnąć. Oto tylko niektóre przykłady:
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13434744,Blogerzy_pomoga_oczyscic_Wroclaw_z_nielegalnych_reklam.html#TRrelSST
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13668581,Dal_nam_przyklad_Krakow__jak_zwyciezac_nielegalne.html#TRrelSST 
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13398721,Zyjemy_w_wizualnym_balaganie__Potrzebne_nowe_przepisy.html .

Przypomnę tu tylko skromnie, że o tym problemie pisałem w poście 10 stycznia 2010 (przeklejonym 2 lata później pod nowy adres) [ http://wroclaw-cartoon2.blogspot.com/2012/01/z-kartonowego-archiwum-24-miasto.html ], choć na pewno nie jestem ani pierwszym, ani jedynym, który to zauważył przed GW. Tej nowej akcji medialnej towarzyszą pierwsze starania przedstawicieli władz miasta, którzy udali się do Krakowa uczyć się, jak to się tam robi. Chodzi o wprowadzenie ładu estetycznego, przynajmniej w szerokim centrum miasta przed rokiem 2016, gdy Wrocław będzie Europejską Stolicą Kultury. Tę odrobinę ładu ma zapewnić skuteczne zapobieżenie wieszaniu jak popadnie bilbordów, banerów i wszelakich reklam. Wobec wielu już wydrukowanych opinii i postulatów oraz analiz, nie mam zasadniczo nic do dodania. Choć czasem można się nieźle uśmiać z zabawnych kontekstów stwarzanych przez potężne reklamy, to z nimi precz!


Pomija się jednak w tych dyskusjach i troskliwych pochyleniach się nad problemem dwa inne obszary najściślej związane z estetyką miasta, a raczej z jej brakiem czy niszczeniem. Mam na myśli nielegalne graffiti (tak, tak - jakież inne jest prawdziwym) oraz nielegalne reklamy rozlepiane gdzie popadnie, a przeważnie na słupach latarń, trakcji itp., skrzynkach elektrycznych itp.


O ile reklamy są w zasadzie legalne - zawsze jest jakieś uzasadnienie, nawet dla zasłonięcia okien całej kamienicy na pół roku - i chyba nawet należy zgłaszać w urzędzie do zatwierdzenia to, co się chce powiesić, to z całą gamą tych partyzanckich i z gruntu nielegalnych ogłoszeń, plakatów i afiszy, które oblepiają byle jak i byle gdzie każdą powierzchnię płaską lub walcowatą w technice na klej lub na taśmę jest - wydawać by się mogło sprawa prosta. Są nielegalne, są wieszane na nie przeznaczonych do tego powierzchniach i cudzej własności, a więc można je ściągać, zdzierać i jak kto chce jeszcze. Ale nie... Znamienna jest bowiem historia pewnego pana, który w 2009 r. podjął się samorzutnie oczyszczania miasta z takich właśnie nielegalnie rozlepianych reklam na słupach. Dostał po łapkach. Warto przeczytać: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13427488,Chcialem_usuwac_nielegalne_reklamy__ale_tego_nie_wolno.html .


Obserwuję czasem miejskie służby, które mozolą się z tą pracą niełatwą i zastanawiam się nad jednym. Na większości tych "nielegalów" są adresy i telefony reklamujących się firm czy imprez oraz daty, godziny i miejsca wydarzeń. Dlaczego nie można pociągnąć ich do odpowiedzialności, dlaczego nie można obciążyć ich kosztami oczyszczenia? Może i tu wystarczy mały wybieg, który unieważni tłumaczenie w rodzaju "nic nie wiem o tym, że ktoś mnie w tak niewłaściwy sposób reklamuje". Polecam uwadze i staraniom urzędników.
Na muralach nielegalach i graffiti oraz innych spray-potworkach, których funkcja kojarzy się najbardziej z rytuałem obsikiwania terenu przez psy, brak adresów i telefonów. Pal licho, gdy wyżywa się taki ktoś na odrapanym murze na zadupiu lub w rozwalonej ruderze, czy na kolejowej bocznicy. Wiemy przecież jednak, że żadna świeżo pomalowana ściana, żaden na nowo otynkowany mur lub odremontowany most czy drzwi długo nie pozostaną czyste. Nie słyszałem w ostatnich latach, żeby mówiono o tym, jak miasto walczy z tą plagą. Na przykład, czy wykorzystuje się monitoring miejski do tego celu? To wydaje się stosunkowo proste, ale zapewne rozbija się o "niską szkodliwość czynu". Czy aby na pewno? Czy ktoś badał jakie ten śmietnik wizualny powoduje spustoszenie w naszej psychice i w naszym postrzeganiu świata?
Jest jeszcze inny aspekt związany z muralami, mianowicie tymi, które sławią zespół piłkarzy Śląska Wrocław - "Wyżej Śląska tylko niebo". Nie chciałbym mieszkać w bloku, który wieńczy widoczne z daleka i od lat takie właśnie hasło. Nie przypuszczam nawet, że ktoś z mieszkańców tego bloku na Różance protestował przeciw umieszczeniu tam tego napisu, podobnie jak charakterystycznie agresywnej reklamy Śląska ciągnącej się metrami na ścianie parteru i przy wejściu do innego wrocławskiego bloku (okolice Grabiszyńskiej), albo na garażach tu i tam lub pawilonach sklepowych. W końcu nasze .... biją za Śląsk.


Śląsk zielonoooo-biało-czeeeerwoni!!! I z jakąś czachą białą czasem? To jest zapewne zgodne ze statutem Stowarzyszenia kibiców "promowanie pozytywnego klimatu wokół Śląska na meczach jak i poza nimi".


Entenmark