środa, 4 marca 2015

Jak zaprojektować zabytek? Przypadek Solpolu

Gdyby biznesmen Solorz przypuszczał, że architekt Jarząbek zaprojektuje mu zabytek, to może by go nie zatrudnił. Teraz ma kłopot, bo chciałby na tej samej działce wybudować nowszy, wspanialszy, przynoszący większe zyski budynek, a być może nie da się tego zrobić, bo wpisanie do rejestru zabytków Solpolu I uniemożliwi taki krok. Właściwie przy pomocy sprawnych prawników mógłby podać do sądu pana architekta, który naraził go w ten sposób na utratę zysków. W sądzie eksperci przedstawialiby sprzeczne opinie na temat tego, czy więcej zarobiłby biznesmen na nowym budynku, czy też może zyska więcej, korzystając z  ewentualnie przysługujących mu (po wpisie Solpolu do rejestru) dofinansowań do remontu "zabytku".
Pani konserwator Barbara Nowak-Obelinda już uruchomiła procedurę wpisania do rejestru, zapytawszy o radę Radę, w której najwyraźniej dominują zwolennicy wpisania Solpolu. Ciała w typie Rad mają zwykle to do siebie, że nie reprezentują poglądów równo rozłożonych w tzw. środowisku. Wypowiadające się pozytywnie na ten temat lub nawet afirmatywnie środowiska architektów również nie mogą być obiektywne, bo są zainteresowane. Twórcy chcą, żeby ich dzieła były wieczne i cóż może dać lepszą gwarancję niż uznanie za zabytek. Nawet jeśli przeczą, to nie należy w to wierzyć, bo siedzi im to po prostu  "im Hinterkopf", w tej części podświadomej. Nadto, któż jest wtedy lepszym ekspertem od takiego zabytku, wymagającego remontu czy liftingu, niż jego twórca?
Afirmatywnie wypowiada się na temat wpisania Solpolu I do rejestru zabytków historyczka sztuki dr Agata Gabiś (por. https://www.facebook.com/TUMWro). Sprawnie zebrała argumenty, które wspierają tezę, że architekt szanował kontekst przeszłości, wpisywał się w tradycję ulicy, a budynek jest świadectwem epoki i jako taki w pełni zasługuje...
Pani doktor zawodowo interesuje się współczesną architekturą Wrocławia, więc będzie bronić każdego jej wytworu. Jak mediewista broniłby każdą gotycką cegłę, barokista stiukowy detal, a zajmujący się XIX wiekiem żeliwną konstrukcję.
W tej dyskusji powinno się jednak pojawić hasło Zabytek. Jego definicja urzędowa, obowiązująca urzędy konserwatorskie, jest bardzo nieprecyzyjna. To "nieruchomość lub rzecz ruchoma, ich części lub zespoły, będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową" (art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami).
W odniesieniu do Solpolu I i w ujęciu apologii dr Gabiś i innych wszystko pasuje jak ulał. Jasne, że wielce dyskusyjne są kwestie "interesu społecznego  ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową". Te wartości obiektywizują się dopiero po upływie czasu. Nie po pokoleniu, a nawet dwóch. Stąd ustawa mówi o  "świadectwie minionej epoki ". I to jest w tej definicji miejsce, żeby nie powiedzieć pęknięcie, w które można wlać żółć lub eliksir wątpliwości. Czy minęła już bowiem epoka, w której powstał Solpol I? O ile mi wiadomo, wszelkie definicje epoki jako jednostki periodyzacji dziejów posługują się dosyć obszernymi kategoriami pod względem chronologicznym. Żeby nie sięgać do kategorii takich jak renesans czy nowożytność i przybliżyć się do problemu, to znajdujemy się w epoce czasów najnowszych, której początek kładzie się w momencie zakończenia II wojny światowej. Wszelkie inne podziały biegną w obrębie tak rozumianej epoki. Czy może Solpol oraz jego architekt wraz ze swoim mecenasem jakąś epokę zakończyli? Jak w rozumieniu ustawy definiuje się epokę? Czyżby w sposób niezauważony minęła nam po dacie ukończenia Solpolu I w grudniu 1993 roku jakaś epoka? I jeśli tak, to w jakim rozumieniu? Historycznym czy w zakresie dziejów sztuki i architektury? W epoce czasów najnowszych historycy widzą pewną umowną granicę w 1991 roku, od którego miał się zacząć okres "postzimnowojenny". Ale to nie nowa epoka. Zdecydowanie za wcześnie żeby wyznaczać rozpoczęcie nowej epoki w dziejach sztuki po 1993 roku.
Można jeszcze wziąć pod uwagę w tej próbie poszukiwania przełomów epok perspektywę, którą śmiało tu nazwę "dodyczną", czyli uwzględniającą szerokie gusta miłośników Doroty Rabczewskiej, celebrytki o artystycznym pseudonimie Doda. Ale i w tym przypadku Solpol I, będący miejscem jej debiutu (to tam kręcono reality show o nazwie "Bar", w którym Doda zaistniała szerzej bodaj po raz pierwszy) należałoby umieścić już w nowej i aktualnej nam epoce Dody.
Wszystko to są - można skwitować - sofistyczne argumentacje. Zgoda, ale po obu stronach. Część tzw. "świadectw epoki" dokumentuje się różnymi sposobami, a tych jest multum. Solpol I zabytkiem nie będzie nawet po wpisaniu do rejestru. Piękna mu też nie przybędzie, także dlatego, że nie będzie się ładnie starzał.

Entenmark