niedziela, 13 maja 2012

"Chic" & szok

Był niegdyś we Wrocławiu najpiękniejszy zakątek. Plac powstały dzięki wspaniałej architekturze i przestrzeni oraz dzięki nieprzeciętnej rzeźbie. Nieregularny, z każdej strony otoczony inną epoką, z każdej perspektywy odmiennie wyglądający. Jego perspektywiczne osie skupiały się na pomniku św. Jana Nepomucena. Ten zaś, bodaj najpiękniejszy pośród setek innych Nepomuków śląskich i czeskich, dzieło Krzysztofa Tauscha i Jana Jerzego Urbańskiego z ok. 1730 roku, cudownie prezentował się zwłaszcza na tle gotyckiej elewacji kolegiaty Świętego Krzyża. Przed laty porastał ją winobluszcz zmieniający jesienią kolory. Jeszcze rok, czy dwa lata temu muzycy przysiadali popołudniami pod balustradą otaczającą pomnik świętego. Zwłaszcza starszy, brodaty i siwy gitarzysta, ubrany na czarno, w czarnych okularach, grając klasyczną muzykę nadawał wtedy temu miejscu jeszcze większy urok.
Nie będzie już takiego miejsca. Najpierw "ubogacony" został neostylowym kartuszem herbowym gotycki portal kolegiaty. Potem zepsuto widok na zachodnią stronę, dobierając (?) obrzydliwie kolory na elewację barokowego, biskupiego sierocińca. Natomiast od zeszłego roku obserwować możemy rozrastanie się letniego ogródka lokalu Cafe Chic (pretensjonalna nazwa idealnie pasuje do wystroju wnętrza oraz jakości serwowanej tam "kawy").


Przestrzeń najpiękniejszego placu starego Wrocławia ustąpiła miejsca mamonie. A wiadomo, kto wydaje pozwolenia na ogródki..., kto opiniuje i zatwierdza. Nie wystarczyły bezpretensjonalne stoliki na chodniku. Teraz mamy parasole ecru, sztuczne żywopłoty, drewniany podest ze sztuczną zielenią wokół pomnika i prawdziwe pelargonie w skrzynkach na jego balustradzie.



Idźmy dalej: w przyszłości więcej parasoli, kolorowe światełka rozwieszone między pomnikiem (ma mnóstwo wystających elementów, o które można zaczepić przewody) a Cafe Chic, natomiast zimą, ba! jesienią już, kiedy ustawi się gazowe lampy grzewcze, można będzie rozwiesić dekoracje świąteczne.
Widzę też oczami wyobraźni, że wrocławski pomysł i przyzwolenie znajdą naśladowców (jak kłódki na moście). Ogródek wokół pomnika kondotiera Gattamelaty Donatella na placu przed bazyliką św. Antoniego w Padwie, czy wokół fontanny Czterech Rzek Berniniego na Piazza Navona w Rzymie. I dlaczego ograniczać się tylko do kawiarnianych ogródków?



Entenmark (zniesmaczony)

6 komentarzy:

  1. Tragiczny pomysł :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście z tych o odwracalnych skutkach - poza krótszym lub dłuższym obrzydzeniem.

      Usuń
  2. Macabrescu czyli rumuńska estetyka wprowadzona na teren Ostrowa Tumskiego. To jest nie do zniesienia, to do wyniesienia, na złom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Rumunii byłem. Jest jak u nas, czyli różnie, więc nie nacjonalizowałbym ohydy.

      Usuń
  3. Co do kolorystyki sierocińca - prawdopodobnie wybrano rekonstrukcje oryginalnej barokowej. Oni wtedy tak mieli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomyłka! Pomieszali epoki i farby, niestety.

    OdpowiedzUsuń