czwartek, 9 lutego 2012

Nowe centrum Wrocławia - rozwiązanie siłowe

Co jakiś czas wraca w naszej prasie temat nowych centrów we Wrocławiu, które miałyby odciążyć Rynek. Gdy rozpoczynano budować Stadion (będę pisał dużą literą, żeby odróżnić od innych, dawniej zbudowanych stadionów, a ponadto to trochę przypomina wtedy słowo Świątynia) często można było usłyszeć o trzech centrach, jakie Wrocław będzie już wkrótce posiadał. Drugim, oprócz Rynku, miał być Stadion na Maślicach wraz z Galerią (też będę pisał z dużej, bo miała to być Galeria centralna), którą obiecywał wznieść tam bogaty pan Solorz. Ale biznesmen policzył koszty i po wykopaniu wielkiej Dziury porzucił ją. Woda ją zalała i stąd głos ludu pyta na płocie, kiedy będzie inwestor zarybiał. Trzecim centrum (przypominała o nim w różowych barwach ostatnio moja ulubiona red. Beata Maciejewska) ma być Hala Stulecia z okolicą. I o tej idei chciałbym tutaj popolemizować.
Uważam, że pakowanie (tak, to to słowo ma dobry podtekst) w ten rejon jakiejś idei nowego Centrum jest pomyłką, a jej realizacja nie przyniesie nic dobrego. No, może poza zwiększeniem obrotów przedsiębiorstwa Hala Stulecia. Co stoi za narzekaniem na kiepski dojazd w ten rejon? Kończy się budowę wschodniej obwodnicy i ona powinna ułatwić dojazd mieszkańcom Sępolna, Biskupina i okolic, jak i okazjonalnie uczestnikom imprez w Hali. Tworzenie tam jakiegoś mega centrum wymagałoby, można się domyślać, budowy nowego mostu obok lub zamiast Zwierzynieckiego. Podoba się Wam ta idea?
Oczywiście, że tereny do parkowania (mowa jest o podziemnym parkingu na 800 aut przy Hali) przydałyby się. Już teraz, kiedy jeszcze nie jest to to Centrum, o jakim snuje się plany, w weekendy i dni imprez zajeżdżone są pobocza i trawniki przy ulicach otaczających i przecinających park. Seanse Fontanny powodują, że zadeptywane są tereny wokół pergoli. A wysikać się nie ma gdzie. Restauracja w Centrum Turystyki Biznesowej? Jedyna w promieniu kilometrów. Szalet parkowy, zbudowany gdzieś na przełomie XIX i XX w. stoi jako nietrwała ruina od, jak pamiętam, mniej więcej ćwierci wieku.
Ten obszar ma granice. Nie może przyjmować tych tłumów i nie ma sensu ich tam kierować i wmawiać im, że to nowe Centrum. Ludzie i tak będą przyjeżdżać tu w większej liczbie i wypoczynek w niedziele w parku będzie iluzją, chyba że chodzi o coś w rodzaju plaży w Łebie w środku sezonu.
Centrum tętnić powinno życiem cały dzień i cały tydzień, i cały rok. Tylko jedno działanie mogłoby taką sytuację zapewnić w tym miejscu. Trzeba by oddać deweloperom wszystkie wolne tereny i kawałki parku, żeby wybudowali tu kamienice i osiedla. Te musiałyby różnić się swoją urbanistyką od zwykłych ogrodzonych osiedli-noclegowni. Winna to być Urbanistyka. I może wtedy, jeśli ludzie to zaakceptują, narodzi się nowe centrum. W tym celu nie trzeba jednak zabudowywać parku. Można przekształcać, modelować i rewitalizować miejsca już istniejące - Nadodrze? Tylko przyklasnąć. Poszukajmy takich więcej, ale nie w parku Szczytnickim. A jeśli chcemy ożywić jakiś park, to zwróćmy uwagę na ten Wschodni i Zachodni. Ożywić, a nie robić tam centrum.
Nigdy nie będzie miało charakteru centrum miejsce, do którego trzeba się wybrać specjalnie na imprezę, czy będzie to ZOO, czy koncert lub Fontanna. Przecież wieczorem, czy nocą to i tak zamrze. A kto wyjdzie tam rano z biura lub z domu na poranną kawę czy śniadanie, albo wyskoczy na lunch?
Bolączką naszych miast, mniejszych i większych jest brak rozproszenia miejsc spotkań, takich jak kawiarnie, restauracje, knajpki, kina. Mamy rozproszone galerie handlowe. One rzeczywiście są dzisiaj jakimiś centrami. Okolica Hali stałaby się takim gdyby zamiast Centrum Turystyki Biznesowej stanęła tu kilka razy większa galeria handlowa, np. wypełniająca obszar Fontanny. Przerażające? Ale niestety, nie niewykonalne... Oczyma wyobraźni przyszłego Prezydenta widzę tam galerię wielką, a na jej ścianach wyświetlane megaprojekcje w 3D technice, a w środku megapromocje. Z parkingu na dachu piękny widok na park i żyrafy w ZOO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz