piątek, 14 września 2012

Skończmy z kłódkami, do kroćset!

Na początku tygodnia pojawiła się pierwsza sensowna wiadomość na temat tzw. mostu zakochanych, dawniej nazywanego Tumskim, czyli katedralnym. Miasto ma w planie remontować ten most w przyszłości i zapowiedziało ustami rzeczniczki ZDiUM Ewy Mazur, że kłódki zostaną zdjęte oraz że nie będzie można wieszać nowych [http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12477314,Po_remoncie_na_moscie_Tumskim_zakaz_wieszania_klodek.html].
Zapowiedź dotyczy bliżej nieokreślonej przyszłości, bo raczej nie roku przyszłego, ale któregoś następnego aż po 2017! A jednak miłośnicy (sic!) tego paskudnego obyczaju odezwali się.
I któż stawił opór jako pierwszy? Najpierw zapytany o zdanie pan Rajmund Papiernik z Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej stwierdził, że to atrakcja turystyczna, a nawet śmiało zawyrokował, że "Wrocław może wiele stracić na moście Tumskim bez kłódek". O wiele bardziej stonowana była wypowiedź prezeski Koła Przewodników Miejskich Oddziału Wrocławskiego PTTK, pani Anny Oryńskiej, która zauważa skomercjalizowanie tego obyczaju oraz jego niszczące most oddziaływanie. Rzeczniczka ZDiUM-u była też na tyle ostrożna, że zapowiedziała wcześniejsze poinformowanie osób, które kłódki tam powiesiły, aby mogły je sobie zabrać (tylko w jaki sposób? przecinając je czy wyławiając kluczyk z Odry?). Cała sprawa przyschłaby, bo przecież zapowiadany remont nie wiadomo kiedy. Ale najwyraźniej jest to temat, który warto grzać i grzać się przy nim. W tej samej GW ukazał się tekst redaktor Beaty Maciejewskiej [http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12486943,Klodki_na_moscie_Tumskim_nie_powinny_zniknac__To_atrakcja.html].
Wzbudził on wielką ilość komentarzy, jak mi się wydaje w większości negatywnych, acz utrzymanych na szczęście w ryzach poprawności językowej i nie niekulturalnych.
Właściwie miałem nadzieję, że nie będę na moim blogu kolejny raz wracał do tematu kłódek. Pierwszy raz napisałem o tym w poście z 25 lipca 2009 r.! (por. Z kartonowego archiwum 4: Kłódki na moście w mieście Wrocław [ http://wroclaw-cartoon.blog.onet.pl/Klodki-na-moscie-w-miescie-Wro,2,ID386210750,n ], a potem jeszcze parę razy. Ile można? Promyk nadziei wzbudziła akcja indywidualna akcja człowieka z brzeszczotem [http://www.blogger.com/blogger.g?blogID=1004448286542015338#editor/target=post;postID=4851453950188502589], ale straż go złapała. I za co? Człowieku! Skontaktuj się ze ZDiUM!
Decyzja zapadła, kłódki po którejś zimie zdejmą... Ale obawiam się, że pani redaktor rozpocznie jakąś krucjatę w obronie nowego, świeckiego zwyczaju we Wrocławiu. Nikły jest  promyk nadziei, że przeczytawszy szereg komentarzy pod swoim tekstem, w tym zawierające naprawdę sensowne argumenty, porzuci "tę drogę".
Pod jej tekstem w GW dostępna jest ankieta. Pewnie większość stanie w obronie kłódek. Mam jednak nadzieję, że ZDiUM się nie ugnie i może przeprowadzi remont mostu do 2017 r. Chyba, że most się wcześniej ugnie.

Entenmark


2 komentarze:

  1. 46% ankietowanych odpowiedziało, że "wieszanie kłódek to głupi zwyczaj". Wynik całkiem dobry.

    A może tak rozsiać plotkę, że kłódki przyczyniają się do wzrostu liczby rozwodów? Będzie jak z czarnym kotem, niby nikt nie wierzy, ale lepiej ominąć szerokim łukiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosimy o kolejny wpis! :-)

    OdpowiedzUsuń