środa, 14 marca 2012

Szybka sztuka w lofcie

Wieczorem 14 marca, we Wrocławiu przy ul. Inowrocławskiej odbyła się najkrótsza wystawa w najdroższych wnętrzach. Developer Archicom udostępnił 7 zaproszonym artyst(k)om dwa piętra w części loftu Platinum i znajdujące się tam mieszkania w stanie surowym. Czas trwania dzisiaj wieczorem. Wydano do tego kolorowy katalog z tekstem wprowadzającym Agaty Saraczyńskiej. Oczywiście całe przedsięwzięcie wliczone musi być w koszty promocji firmy, no ale mieszkania tam kosztują po ca 8 tysięcy zł za metr.


Publiczność dotarła na miejsce położone w połowie drogi od rynku do schronu sztuki MWW wcale licznie, acz w przewidzianych dwóch turach. Przejdźmy jednak do sztuki. Artyści dobrani zostali w oparciu o kontakty i mniej lub bardziej zażyłe znajomości. Wszyscy znają się dobrze ze sobą, zbliżeni wiekiem, połączeni wspólną uczelnią: Małgorzta Dyrda-Kujawska, Leszek Frydryszak, Bożena Grzyb-Jarodzka, Renata Micherda-Jarodzka, Eugeniusz Miniciel, Ludwika Ogorzelec, Urszula Wilk.


Każdy dostał do zagospodarowania jedno "mieszkanie" bez drzwi i armatury, ale z grzejącymi kaloryferami. W większości przypadków były to ekspozycje typu galeryjnego - oczywiście artyści musieli sobie radzić z oświetleniem, bo nie było żadnego standardowego.


Dialog z wnętrzami podjęło troje z nich. Frydryszak w najmniejszym pomieszczeniu (garderoba? toaleta?) urządził za firanką skryty pokoik ze stolikiem, na którym stał talerz z klasycznym polskim drugim daniem - obraz na ścianie powyżej odbijał artystycznie kolorystykę ziemniaczków ze schabowym i buraczkami; na podłodze stały brzozowe pieńki, w jednym tkwiła wbita siekierka, obok stała pękata flaszeczka.
Ogorzelec rozpięła swe plastikowe sieci warstwowo w jednoprzestrzennym wnętrzu, zmuszając widzów do nurkowania i wychylania się z nich dla orientacji i oddechu, jak np. Natalię LL.


W centrum sieć grała, gdy się ją trącało.
Jak dla mnie, największą robotę i najlepszą wykonał tam Minciel, co zresztą uwiecznił prezentowany w łazience(?) zapis filmowy. Można był zobaczyć na nim artystę wypracowanego gestu i szybkich decyzji. Wszystkie ściany i podłogę mieszkania o powierzchni 104,30 m pokrył czarną folią. Na niej zawiesił swe Mincielowe płótna, po czym rozpoczął dokończanie przemiany wnętrza.


Powstały wnętrza-groty, o nierównych ścianach, z wnękami i wypukłościami, na których Minciel artysta-pierwotny zostawiał swe magiczne ślady. Zawieszone na takim tle płótna były emanacją tych gestów - nieważne, że proces był tu akurat odwrotny. Sztuka i magia idzie przed i za nim.


Los będzie dla tego aktu twórczego równie nieubłagany, jak dla syrenki warszawskiej spontanicznie naszkicowanej węglem przez Picassa w 1948 roku na ścianie jednopokojowego mieszkanka w świeżo wybudowanym warszawskim bloku na Kole. Syrenka z młotkiem zamiast miecza w ręce wytrwała 4 lata. Wystawa w lofcie jutro przestaje istnieć.

Entenmark
PS
Podobno jeszcze raz, za tydzień, wieczorem, będą tam wpuszczać.


4 komentarze:

  1. Sama Radość, Minciel.

    OdpowiedzUsuń
  2. Vil saa gerne vaere med...og se den magiske, Minciel- iske verden.:) Godt gaaet. Tillykke fra Aarhus

    OdpowiedzUsuń
  3. A z dunskiego na polski : bardzo chcialabym znalezc sie w tym magicznym Mincielowskim swiecie, gratulacje-swietna wystawa. Pozdrowienia z Aarhus

    OdpowiedzUsuń