sobota, 31 marca 2012

Truth w Entropii

Galeria Entropia (rocznik 1988) [http://www.entropia.art.pl/], prowadzona od początku przez Mariusza i Alicję Jodków, gościła w piątek 30 marca młodego rzeźbiarza Krystiana Truth Czaplickiego (rocznik 1984). Spotkanie odbyło się w ramach cyklu prowadzonego we współpracy z galerią przez studenckie Koło Naukowe Forma przy Katedrze Rzeźby wrocławskiej ASP. Może to dziwne, że koło mieni się naukowym na uczelni artystycznej, ale zakładam  że jest to wynik mechanizmów finansowania działalności studenckiej w ramach szkolnictwa wyższego.


Niewielka sala galerii stopniowo wypełniła się w trakcie prezentacji i zajęte były również miejsca stojące. Mogło zatem przyjść nawet ponad 60 osób. Truth wyglądał na spokojnego człowieka i tak też mówił. Jeśli dodamy do tego pytania i uwagi widowni, to blisko 2-godzinne trwanie spotkania nie powinno dziwić.
W kontekście mojego poprzedniego wpisu, pominę uwagi obecne w publikowanych krótkich notkach i ulotkach zapowiadających spotkanie z artystą, a to mianowicie, że jest "jednym z bardziej znanych młodych polskich...". Truth zaprezentował się jako artysta nastawiony idealistycznie, który chce uprawiać swą interwencyjną rzeźbę w sposób wolny od nacisków, zleceń i zaleceń. Nie chce nią naprawiać świata, odmawia jej aspektu społecznego. Obecni na sali nieco starsi dyskutanci, jak np. rzeźbiarz Tomasz Domański (rocznik 1962) i inni, tłumaczyli, że nie tak łatwo odciąć się od społecznych kontekstów, skoro ustawia się rzecz w przestrzeni miasta. Truth wydawał się godzić z tą prawdą.
Czyż społecznym kontekstem nie są likwidacje jego przestrzennych instalacji? Gdy np. jakaś pani urzędniczka z miasta Wrocławia (nie udało się z niego wyciągnąć, kto to taki) decyduje, żeby jego rzeźbę pozostałą w parku im. Tołpy usunąć stamtąd po kilku miesiącach - mimo, iż miała tam zostać jako trwały ślad Survivalu 2011.


Inny, smakowity przykład opowiedział sam autor. Rzecz dotyczyła "rozsypanych" na zboczu fosy miejskiej styropianowych bloków. Miały być miesiąc, a przetrwały - i to z jakimi przygodami - 2 dni. A wszystko dzięki czujności kierowcy MPK i służb miejskich. Leżak nad rzeką Ślęzą powisiał również niezbyt długo, odnaleziony potem przez artystę w krzakach wraz ze śladami wesołej libacji. Czy jego sztuka jest zatem społeczeństwu obojętna?


Zapytany z sali o to, czy malował graffiti i czy miał problemy z policją, stwierdził jakby z pewnym zakłopotaniem, że to pierwsze to raczej niewiele, a to drugie, że wcale. Widownia przyjęła to ze spokojem. Jego interwencje rzeźbiarskie w przestrzeń miejską są oczywiście o wiele bardziej intymne, wysmakowane i intelektualne niż natrętne murale. Komentuje rzeczywistość zastaną w sposób poetycki, nienachalny, dowcipny, wykorzystując formy w niej samej obecne. Dokonuje drobnych przesunięć, tworząc w ten sposób nowe sytuacje, ale jakby zawsze możliwe. Konkuruje więc z naszą narodową nieokiełznaną fantazją i improwizacją. Czy uda mu się zachować te właściwości przy pracy nad oficjalnym zleceniem dla południowych terenów naszego miasta? Nie z betonu ono, lecz z brązu ma być wykonane.


Na koniec jeszcze jedna refleksja. Zapytany o artystów, którzy są dla niego wzorami, którzy na niego wpłynęli (hm, to było pytanie z zeszytu), Truth wymienił kilka nazwisk, dzieląc je na krajowe i zagraniczne. Mnie jednak przypomniał się wtedy inny artysta, który jakieś 40 lat temu interweniował we wrocławskiej przestrzeni (nawet, jeśli jest to tylko miejska legenda). Na gałęzi sobie tylko znanego drzewa umocował rzeźbę ptaka, a na wyjętej z wrocławskiego bruku kostce wyrył twarz, by następnie włożyć ją na powrót. Obliczem do dołu. Get.

Entenmark

2 komentarze:

  1. O jakimi zleceniu mowa ? nie przypominam sobie by artysta o czymś takim wspominał.
    Praca z brązu ma być częścią autorskiego projektu Rysy, wspartego przez BWA.

    Powiedział, że raz złapała go Policja, ale nie poniósł żadnych konsekwencji.

    Co do kontekstu społecznego to przyznał, że go interesuje, ale gdzieś w tle, najważniejsze są dla niego osobiste odczucia i wrażenia. Doszli przecież z Domańskim do konsensusu.

    OdpowiedzUsuń
  2. O ile pamiętam padło sformułowanie o współpracy z miastem. BWA jest instytucją miejską, a na czym polega wspieranie przez BWA?
    Jeśli raz został złapany i bez konsekwencji, to chyba się nie liczy :-)
    Oczywiście, że doszli. Było kulturalnie. Nic innego nie napisałem.

    OdpowiedzUsuń