środa, 18 stycznia 2012

Oślepieni illuminaci

Festiwal iluminowania trwa we Wrocławiu w najlepsze. Czy mam coś przeciw atrakcyjnemu oświetlaniu zabytkowych budowli nocą? Nie! Byle robić to z sensem, a nie po trupach, to znaczy bez respektu dla autentycznych, a nie iluzorycznych (iluminacyjnych) wartości zabytków. Tymczasem od kilku lat projektuje się i wykonuje te systemy oświetleń po najmniejszej linii oporu, przeważnie. Jeden z moich pierwszych wpisów na blogu (patrz: Z kartonowego archiwum, wpis z 26 kwietnia 2009) dotyczył tego zjawiska, wtedy w fazie początkowej. Jednym z negatywnych przykładów był wówczas gmach główny uniwersytetu i jego elewacja od strony Odry. Pod koniec zeszłego roku przyszła kryska na kościół uniwersytecki. Wcześniej przyozdobiono sąsiedni budynek, również barokowy, dawnego konwiktu jezuickiego.


O co się spieram, rzecz w czym? Chyba muszę wyjaśnić, skoro nadzór konserwatorski i firmy, które zajmują się projektowaniem i wykonawstwem uważają najwyraźniej, że jest dobrze, a ja natomiast, że "nie najlepiej jest". Zresztą, nie tylko ja tak sądzę, bo kilka mi znanych osób, którym ochrona zabytków również leży na sercu, ma podobne zdanie.
Kościół uniwersytecki, dawniej jezuicki, wzniesiony na przełomie 17 i 18 wieku, ma solidny i wysoki cokół obłożony precyzyjnie spasowanymi ciosami piaskowca. Kamień wybrano starannie, jest dobrej jakości. Architekt  położył nacisk na ten element elewacji i bryły. Niewątpliwie był on zaprojektowany (!): odpowiednie skalą ciosy, różnicowanie warstw, starannie dobrane i wykute profile baz wielkich pilastrów, spinających elewacje. Teraz, w celu pięknego efektu nocą, kopnięto to, potraktowano z buta (celowo używam kolokwializmów, bo są one adekwatne do potraktowania tego znakomitego dzieła architektury). Że kamień? Że ma ponad 300 lat, że profile baz, że obcy wtręt, że estetyka traci na tym? Że co...?. Eee tam..., kasa, szybkość, tani blask. To chyba przyświeca. Więc powinniśmy się niby radować, że obudowy lamp są szare, a nie np. w kolorze odblaskowego różu, tak?


Jasne, idea była taka, że słupy światła mają podkreślać osie i piony pilastrów. Bardzo wyrafinowane! Architektoniczne formy, które po to właśnie były zaprojektowane, już nie wystarczają. Jakby oświetlić gmach inaczej, to nie byłoby widać pilastrów? Dlatego trzeba wwiercić się w kamień, wchrzanić te lampy w profile i stworzyć nimi konkurencję dla detalu architektonicznego i rzeźbiarskiego? Noc ważniejsza niż dzień.
Obok stoi równie zabytkowy konwikt św. Józefa, dzisiaj siedziba instytutów antropologii PAN-u i uniwersytetu razem wziętych. Tam się też postarano, już wcześniej.


Łapki mi opadają. Opadają mi na klawisze. Tyle mogę zrobić. Jednak wystukanie protestu albo zapytania do urzędu miejskiego konserwatora nie ma najmniejszego sensu.
Podejrzewam, że istnieją i działają tu jacyś oślepieni illuminaci (w przeciwieństwie do oświeconych illuminatów), którzy po omacku i na oślep, bezrefleksyjnie nam te reflektory przyczepiają.

Entenmark

4 komentarze:

  1. Wita.Z zainteresowaniem czytam Pana komentarze smutnej rzeczywistości wrocławskich zabytków. Jednak bardzo proszę o staranność i dbałość o prawdziwe informacje tj. usunięcie nazwiska Pana Piotra Wanata, którym posłużył się Pan komentując prace "konserwatorskie" - Z kartonowego archiwum 31 (Co tam wisi na kaplicy?). Komentarza prostującego, który umieszczałam Pan nie przeniósł do nowego bloga. Myślę, że akurat ten konserwator nie musi "zbierać" krytycznych słów za prace innych (zwłaszcza "budowlańców"). Prace prowadził tam Pan Arkadiusz Harasimowicz. Pana Wanata na tym obiekcie przy pracach na elewacji nie było. Wobec czego proszę nazwisko Pana Harasimowicza umieścić w swoim komentarzu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiłem wpis archiwalny nr 31 i dodałem komentarz. mam nadzieję, że firma jest usatysfakcjonowana. Swoją drogą to rozbijanie prac i ich nadzoru przy jednym, komplementarnym dziele jest idiotyczne. A główny nadzorca, czyki urząd konserwatora miejskiego to zaliczył.

      Usuń
    2. Niestety! Dziękuję za zmianę. Zapraszam do obejrzenia ambony w Kościele Św.Macieja - ciekawi mnie Pańska opinia. Jedyna na tą skalę konserwacja w Polsce. Choć trzeba uczciwie przyznać, że Piotr miałby ochotę jeszcze "dopieścić" swoje dzieło.

      Usuń
  2. Ambonę widziałem i podoba mi się. O jakichś drobnych elementach mógłbym dyskutować.
    Nie wiem, co kryje się pod "dopieszczaniem", ale mam nadzieję, że nie wzmacnianie lub wręcz uzupełnianie kolorystyki. Jak dla mnie zachowane ślady barw są wystarczające, żeby móc sobie wyobrazić pierwotną całość.
    Entenmark

    OdpowiedzUsuń