niedziela, 15 stycznia 2012

Z kartonowego archiwum 9 (szlaban na wieżę)


18 sierpnia 2009
We wczorajszej GW napisano o problemie z wieżą kościoła św. Elżbiety.
 
Młody człowiek wszedł na jej platformę widokową, jak każdy może, i rzucił się z niej w dół. Spadł, jak można było zrozumieć, między ludzi. Jedno z tragicznych wydarzeń, których się nie uniknie. Nie da się zabezpieczyć wszystkich wysokich wież, budynków i mostów. Problemem jest jednak to, że takim aktem desperacji stwarza się realne zagrożenie dla osób postronnych. Podobnie zresztą nawet drobne przedmioty rzucone w ramach wygłupu z takiej wysokości mogą spowodować znaczne szkody.
Powszechność turystyki - do tego możemy zaliczyć udostępnianie i masowe odwiedzanie różnych "najwyższych", umożliwiających obejrzenie "najpiękniejszych" - ma m.in. takie skutki. Jak zapobiegać, nie zamykając? Teoretycznie nie ma problemu. Klatka na szczycie zapobiega wyskoczeniu, a im gęstsza sieć oczek takiej klatki, tym trudniej z niej coś wyrzucić.
Istnieje jeszcze kwestia estetyczna i konserwatorska. Większość takich punktów widokowych mieści się przecież na wieżach zabytkowych budowli. Oto wybiórczy i niewielki przegląd.
Nie może być wzorem klatka na wieży północnej wrocławskiej katedry:
 
Zarówno z bliska, jak i z daleka jest brzydaczna. Żadnego wysiłku nie włożono w zaprojektowanie formy (z drugiej strony to może szczęście, bo aż strach sobie  wyobrazić, jakie neogotyckie "cudeńka" moglibyśmy otrzymać). Zresztą takie rozwiązania tymczasowe (?) albo czysto "użyteczne" spotyka się wszędzie. Na przykład w Paryżu na Notre Dame:
 
Albo tamże na dachu Centrum im. Pompidou:

 

Takie rozwiązania mogą być jednak mniej lub bardziej niezauważalne, zwłaszcza z dołu.  Z bliska ich sposób wykonania i montażu też nie powinien przeszkadzać ani w spoglądaniu w dal. Nie powinny te zabezpieczenia konkurować z architekturą budowli, na których się znajdują, ale też nie mogą jej psuć własną nieudolnością projektu lub wykonania.
Ciekawy przykład, także z Paryża, stanowi zabezpieczenie platformy widokowej łuku tryumfalnego:
 
 

Nie ma cech klatki! Nie jest agresywne w widoku z dołu. Ma swoją własną interesującą plastycznie formę. Zdecydowano się na takie rozwiązanie, choć na pewno można stamtąd coś lub nawet (przy pewnym wysiłku) się stamtąd rzucić. Ludzi chodzi pod łukiem mnóstwo. Na pewno więcej niż pod wieżą św. Elżbiety we Wrocławiu. Przed ludzką pomysłowością nie ma zabezpieczeń.
Apelowałbym o jedno: nie zepsujmy naszej wieży jakimś pancernym paskudztwem wykonanym w wojskow0-kościelnych warsztatach remontowych.
Zatroskany
Entenmark
Entenmark (12:36)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz