niedziela, 15 stycznia 2012

Z kartonowego archiwum 59 (Sztuka w Schronie)


05 września 2011
Ma Kraków swój Bunkier sztuki - galerię BWA, nazwaną tak od betonowej fasady skierowanej na planty. We Wrocławiu w piątek 2 września odbyło się otwarcie miejsca, w którym ma się schronić sztuka współczesna. Nazywać je Schronem byłoby więc słuszne dla odróżnienia, jak i z racji pierwotnej funkcji. Schron prawdziwy, bo z czasów II wojny. Mimo jednak grubych, zbrojonych murów (stropodach, w którym wycinano w ramach adaptacji do nowych potrzeb otwór, ma 2,5 m grubości!) ta solidna budowla ma być jedynie tymczasową siedzibą muzealną, na 5 lat. W roku 2016 ma planuje się otwarcie nowego budynku muzealnego na placu po północnej stronie Muzeum Architektury i to w nim zbiory wrocławskiej Zachęty, rokrocznie uzupełnianej kolekcji sztuki najnowszej, mają znaleźć się na stałe.
Datę otwarcia nowego budynku w 2016 roku wymienił na inauguracji Schronu wiceprezydent Jarosław Obremski. Zaplanował nawet małe show, gdyż czując się jakoby niezręcznie w swym oficjalnym stroju i zdejmując przed mikrofonem krawat (na zdjęciu, w ręce), zapowiedział, iż na otwarciu nowego muzeum nie będzie miał krawata.
  
Hm. Po pierwsze, jest on przekonany, że nadal będzie wtedy na świeczniku - to niezbyt zręczny sygnał. Po drugie, w ustach polityka-samorządowca większą wagę miałaby deklaracja nie zakładania krawata aż do szczęśliwego końca budowy i urządzania muzeum, które od lat kilku pozostaje jedynie w projekcie architektonicznym. Po trzecie, ma on startować do senatu w najbliższych wyborach, zatem jego wpływ na terminowe powstanie muzeum sztuki współczesnej we Wrocławiu byłby nikły.
Generalnie jednak otwarcie Schronu przebiegło sprawnie. Szefowa Dorota Monkiewicz (na zdjęciu, bez krawata) przemawiała z werwą, sprawnie i przede wszystkim dziękując gronu najbliższych współpracowniczek. Było ją też słychać, w odróżnieniu od pozostałych przemawiających, którym nie powiedziano, że muszą być bliżej mikrofonu, a też nikt im go nie przybliżył. Najkrócej i najciszej mówił zaproszony artysta, Zbigniew Gostomski (bez krawata), którego wystawa towarzyszy inauguracji. 
  
Podobnie sympatyczne było wystąpienie drugiego artysty, współautora ukształtowania wnętrza pierwszego piętra, Daniela Baumanna (Szwajcaria).
Ponieważ prowizorka jest, jak wiadomo, najtrwalsza, mamy szansę na długie istnienie sztuki w Schronie. W piątek otwarto w zasadzie sam budynek, a nie muzeum jeszcze, i on to był bohaterem głównym (zgodzę się z red. Saraczyńską, GW:
Wspolczesnego_Wroclaw.html). Wprawdzie na fasadzie dalej świetnie prezentuje się dzieło Stanisława Dróżdża, a inaugurację uświetniał Zbigniew Gostomski - artysta podręcznikowy i wręcz symboliczny dla historii sztuki nowej we Wrocławiu od czasu jego udziału w sympozjum 1970 roku z projektem "Zaczyna się we Wrocławiu" - ale na otwarciu Schronu mogliśmy oglądać, gubiąc się, głównie puste wnętrza.
  
Nie zgodziłbym się natomiast z Agatą Saraczyńską, że po adaptacji "schron z klaustrofobicznego molocha zmienił się w rozświetloną, przestrzenną galerię". Klaustrofobiczność jest nadal główną cechą tych wnętrz. Architekci starali się ją zniwelować, ale udało się to w minimalnym stopniu. Osoby z lękiem przed zamkniętymi, ciasnymi pomieszczeniami powinny być ostrzegane przed wejściem. Podobnie zresztą ci, którzy mają lęk wysokości, muszą uważać na wielokondygnacyjną przepaść pod stopami - powierzchnie nieistniejącej podłogi przed wyjściami z wind tworzy ażurowa, stalowa krata.
  
Na pewno nie są to wnętrza do prezentacji każdego rodzaju sztuki. Trudno wyobrazić sobie w nich duże formaty, obojętnie malarstwa czy wideo. Nie ma odejścia, brak przestrzeni. To trzeba mieć na uwadze. W ramach urządzonego tamże Survivalu 2010 było też dobrze widać, że sztuka musi powalczyć w Schronie o miejsce dla siebie.
Wcale nie wszystkim będzie podobać się to, że adaptujący schron architekci zaingerowali weń w niewielkim stopniu (na pozór). Dla mnie to jednak zaleta. Choć nie jest tak, że wszędzie pozostawiono "goły beton" (Saraczyńska), to utrzymano estetykę surową, schronową czy bunkrową. Świetlówkowe oświetlenie (ciekawe, jak się sprawdzi w zetknięciu z dziełami sztuki?), przewody prowadzone w metalowych rurkach, siatki wydzielające boksy.
Jakie są, widoczne już dziś największe zalety? Ujawnienie, co było widać na otwarciu, jak wiele jest we Wrocławiu osób zainteresowanych nową sztuką. Pierwsze tutaj takie miejsce, które dla tejże jest od początku do końca przeznaczone (galerie BWA itp., to jednak co innego). A w samym Schronie? Na razie: wielce obiecujące wnętrze I piętra wykreowane przez Sabinę Lang i Daniela Baumanna 
  
oraz szklany, cylindryczny pawilon kawiarni na dachu z piękną panoramą, nie tylko na wrocławską oś wschód-zachód.
  

Entenmark :-)

Entenmark (09:47)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz