niedziela, 15 stycznia 2012

Z kartonowego archiwum 20 (Chuchać na zimne (kradzione))


17 listopada 2009
W Gazecie Wyborczej zaczęły pojawiać się teksty informujące o trzech alabastrowych figurkach aniołów, które oferuje jeden z warszawskich domów aukcyjnych. Czyżby to przygotowanie do społecznej akcji zbierania pieniędzy na ich zakup? 
Po zakupie w ramach wielkiej akcji słynnego pozyskiwania tzw. Skarbu z Bremy paru ukradzionych nie tak dawno na Śląsku sreber, wypowiedzi stały się ostrożniejsze, zarówno pani red. Maciejewskiej,  jak i pana dr. Oszczanowskiego. I dobrze. Wtedy bowiem nie sprawdzono dostatecznie pochodzenia wszystkich przedmiotów i za z trudem i ofiarnością ciułane społeczne grosze oraz pieniądze hojnych sponsorów kupiliśmy dla Muzeum Miejskiego m.in. kilka par osiemnastowiecznych sreber, które jeszcze w latach 90. XX wieku znajdowały się w pewnym śląskim, znanym kościele.
Zacytuję GW:
"Anioły zostały wycenione wstępnie na 140 tysięcy złotych. Według dr. Piotra Oszczanowskiego, historyka sztuki i znakomitego znawcy manieryzmu, to zbyt wysoka kwota. Anioły jako dzieło sztuki nie są tyle warte. Stały wysoko na baldachimie XVI-wiecznej ambony, widzowie nie oglądali ich zbyt dokładnie, rzeźbiarz nie musiał wysilać się na arcydzieło. Ale jako pamiątka historyczna są bezcenne. Dlatego właściciel tak podkreśla w opisie, że pochodzą z najsławniejszej ambony Wrocławia, jednej z najwartościowszych kazalnic protestanckiej Europy. 
- Nie przyniosą chwały żadnej prywatnej kolekcji. Tak naprawdę ich miejsce jest albo na ambonie magdaleńskiej, albo w Muzeum Miejskim Wrocławia, koło kraty i portretów pastorów od Marii Magdaleny - mówi dr Oszczanowski. - Mam nadzieję, że tam wrócą."
Trochę z tej wypowiedzi przebija chytry jakby plan, żeby obniżyć klasę zabytków, pomniejszyć ich wartość artystyczną, zbić cenę? Negocjujemy. Ale dla kogo? Dla kościoła św. Marii Magdaleny, czy dla muzeum? Raczej od razu dla muzeum, które będzie musiało niedługo oddawać depozyty wypożyczone na otwarcie.
Warto zresztą zadać sobie pytanie, czy opiekunowie kościoła  św. Marii Magdaleny (katedry polskokatolickiej) zasługują na staranie się dla nich o zwrot lub zakup tych aniołów. Z jednej strony oczywiście tak! Oddajcie co nasze! itd. Ale pomysły niektóre i działania tamtejszego proboszcza są kuriozalne. W części dawnych kaplic rodowych i cechowych jakieś koszmarne wystawki, w innej kaplicy s k a n d a l i c z n y "cmentarny" nagrobek motocyklistów (co na to urząd konserwatora miejskiego?!) powstały z inicjatywy księdza motocyklisty. Jego własną maszynę można było (może ciągle jeszcze) podziwiać ukrytą za zasłonką czerwoną w północnej kruchcie kościoła, do której wiedzie z placu barokowy portal. Stała sobie ona pod gotyckim sklepieniem na dywaniku. Do tego należy dodać od wielu lat prowadzoną w murach świątyni działalność gospodarczą, polegającą na wynajmowaniu dawnej zakrystii na sklep meblowy, dawnej biblioteki na jakiś klubo-lokal, w krypcie prosperował kiedyś sklep indyjski, itd.
Entenmark (w rozterce)
Entenmark (20:53)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz