09 września 2011
|
Po jednej stronie Wrocławia stoi okrągła budowla, po drugiej stronie miasta stanęła inna, sprawiająca wrażenie okrągłej. W pierwszej właśnie otwarto w czwartek po południu Europejski Kongres Kultury.
![]()
W sobotę, w tej drugiej będą walczyć Kliczko z Adamkiem. Czy to przypadkowa zbieżność form i skali budowli oraz czasu trwania kongresu i pojedynku bokserskiego, "najważniejszego w XXI wieku", jak powiedział jakiś dziennikarz sportowy? Nikt może od czasów Stanisława Tyma jako oficera kulturalno-oświatowego w "Rejsie" nie podjął takiego ryzyka połączenia obu kultur - tej wysokiej i tej fizycznej. Stanie się, ba! już się staje to faktem w naszym mieście.
Nasza improwizacja kulturalna zadziałała! Choć pawilon akredytacyjny w ponad godzinę po oficjalnie podanym czasie jego uruchomienia (8 września) był ciągle dopiero budowany, choć w dniu otwarcia robotnicy nadal jeszcze biedzili się z konstrukcją pawilonu z plastikowych pudeł, choć na 1,5 godziny przed inauguracją spawano (?) tory przy moście Zwierzynieckim, powodując korki, to jednak Kongres rozpoczął się jedynie kwadrans po czasie.
![]()
Przemawiało sześć osób. Pan prezydent RP w swoim stylu, tzn. z anegdotą; pan przewodniczący parlamentu europejskiego Jerzy Buzek, swobodnie, acz z dużą dozą poprawnej unijnie propagandy; pan marszałek sejmu Grzegorz Schetyna, swojsko, z lokalnym patriotyzmem i przywołaniem Pomarańczowej Alternatywy, co patos z młodych opozycjonistów spuszczała; pani unijna minister kultury z Bułgarii, która się jakoś nie wpasowała w resztę męskiego towarzystwa na scenie; pan minister kultury Bogdan Zdrojewski, ciepło, od siebie, z wnętrza kultury, kompetentnie i pod względem oratorsko-językowym najlepiej. W ostatnim zdaniu dokonał otwarcia i poprosił o głos pana prezydenta Rafała Dutkiewicza, który mówił najkrócej, odmieniając na różne sposoby nazwę podległego mu miasta.
Po krótkim filmiku reklamowym na scenę wrócił profesor Zygmunt Bauman, by wygłosić wykład inauguracyjny.
![]()
Mimo, iż ten socjolog i filozof, wiekiem przerastał każdego ze swych przedmówców o średnio ponad ćwierć wieku, wykazał się największą dynamiką w trakcie swego 45 minutowego wykładu, czy serii "prowokacji", jak mówił żartobliwie. No pewnie, że niektórzy wyszli, a parę osób przysypiało, ale Hala była pełna, a w pierwszych rzędach maestro Penderecki i mistrz Wajda z małżonkami.
Widać, że Baumann Europę kocha, ale czy jego wykład głosił optymizm? Raczej nie. Bo i zresztą przewrotnie rozpoczął mowę od stwierdzenia, że można by sobie wyobrazić lepsze okoliczności dla polskiej prezydencji i Kongresu.
No, a potem się zaczęło: wernisaże, koncerty, pokazy.
![]()
W wyczyszczonym nieco pawilonie 4 kopuł wystawa 10 x 10 i kongresowe bary. Atmosfera światowa, acz swobodna i niewymuszona. Same "dzieła" i akcje w tej części stanowiły jednak tylko przygrywkę do wernisażu głównego - Mirosława Bałki, pod owalną kopułą. Na schodach zrujnowanego pawilonu artysta ten światowy wyjaśnił, że niemiecki ("Wege zur Behandlung von Schmerzen" nazwał swą pracę) jest językiem precyzyjnych filozofów niemieckich, a następnie - o jak miło! - powiedział, że uderzył go kontrast zrujnowanej Architektury pawilonu i populistycznego kiczu fontanny na pergoli obok. Stąd pomysł jego pracy.
![]()
Wewnątrz stała fontanna à rebours: wielgachny kubeł ze znitowanych płyt stali, do którego z grubego szlaucha lała się z wysokości okien, dudniąc głucho czarna ciecz. Oczywiście są jeszcze głębsze i ogólniejsze przekazy w twórczości Bałki, której tylko elementem jest ten wrocławski kubeł.
Fontannę, dziecko prezydenta Dutkiewicza z czasu poprzedniej kampanii wyborczej, próbował ukulturalnić Brian Eno swoim pokazem "rzeźby multimedialnej" (Future Perfect). No i można muzycznie oraz plastycznie osiągnąć wyższy i bardziej strawny poziom od tego, do którego zostało to urządzenie hydrauliczne na co dzień przykrojone. Trwało to ledwie 20 minut i były słyszalne głosy zawiedzionych - że za cicho, za mało wybuchowo - ale to byli pewnie ci, którzy są usatysfakcjonowani tym, co się serwuje tam zwykle.
![]()
Ale naprawdę cieszę się, że we Wrocławiu dzieje się! Co potwierdzają przyjezdni z różnych stron.
Entenmark
|
niedziela, 15 stycznia 2012
Z kartonowego archiwum 60 (EKK)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz