niedziela, 15 stycznia 2012

Z kartonowego archiwum 54 (Get altarysta...)


02 czerwca 2011
Jaś, Domek Miedziorytnika. To nazwy umowne dla domu altarystów, opiekunów ołtarzy w kościele św. Elżbiety. Pierwsza miała oswajać po wojnie i zastępować niezrozumiałą "Altaristenhaus". Druga, od 1995 roku, zaczęła pierwszej towarzyszyć, nie wypierając jej. Kiedy Get Stankiewicz uzyskał od władz miasta "Jasia" za symboliczną złotówkę (na 20 lat! nawet ich nie zdążył wykorzystać) wcale nie wszyscy przyjęli to z zadowoleniem. W tzw. środowisku i w kręgach zbliżonych byli też zazdrośnicy i zawistnicy.
Dziś Geta już nie ma w Domku. Jak to Get jednak, zdążył sprawy uporządkować i załatwić zanim odszedł. I dobrze się stało. Jakiż los spotkałby Domek Miedziorytnika, gdyby zapobiegliwie nie uzgodnił sprawy z prezydentem? Nie było na horyzoncie lepszej alternatywy. Któż by się zresztą za nią rozglądał, kiedy tak szybko zniknął jego mieszkaniec i twórca. Że zbudował sobie pomnik? Robił to konsekwentnie. Nie jest to najgorszy pomnik we Wrocławiu.

  

Teraz już wiadomo, że Domek ma istnieć; że nie będzie to, a zarazem w jakiś sposób będzie, muzeum Geta. Wielu artystów zbudowało sobie pomniki-muzea za życia lub zadbało o to, by je im wzniesiono po śmierci. Nie ma obawy, jak sądzę, że lawinowo pojawią się u nas roszczenia kolejnych twórców do takiego uhonorowania. 
I dobrze, że powołana jest rada powiernicza, w której jest córka i brat, i artystka, i krytyk sztuki również. Wszyscy z Getem blisko związani. To powinno zapewnić, dopóki w takim składzie będzie ona funkcjonować, istnienie Domku-instytucji w duchu, w jakim Get sobie zamierzył. Można mieć też pewność, że jego forma nie zostanie zepsuta, a duch pozostanie, na ile to możliwe po odejściu duszy.

Entenmark
Entenmark (23:59)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz