niedziela, 15 stycznia 2012

Z kartonowego archiwum 6 (wodotrysk wrocławski)


08 lipca 2009
Jasne, że wszystkim się podoba. Tak przynajmniej pisano w gazetach, a nawet mówiono w telewizji. Przez rok  przygotowywano nas na to wydarzenie - otwarcie największej i najdroższej wrocławskiej fontanny. Ostatni przedkryzysowy fajerwerk wodny. Po ogniach sztucznych zostają śmieci, które następnego dnia odpowiednie służby uprzątają. Natomiast to dzieło na trwałe zapaskudziło lustro wody w największej sadzawce miasta.  
Jeśli wierzyć mediom, to ludzie przybywający w niektóre wieczory pod Halę są zachwyceni. Ja nie jestem (znam jeszcze parę osób, które też nie są). Ruch wody wcale nie jest zgrany idealnie z muzyką. Wyświetlane na tle wodnych kurtyn laserowe obrazki to tani (jeśli idzie o estetykę) efekt, taka pocztówka trójwymiarowa - hit lat 70., pożądana pamiątka przywożona z zagranicznych delegacji. Siekanka muzyczna i jarmarczna gra świateł. To wszystko w owe wieczory, które gdy kryzys dociśnie, to może będą płatne, jak już wieszczą. A w zwykły dzień widać całą nędzę tego pomysłu i, co gorsza, wykonania. Przedtem lustro wody było gładkie. Krąg z rury umieszczony w centrum sadzawki nie przeszkadzał za bardzo. Duża płaszczyzna wody, otoczona pergolą i stanowiąca przeciwwagę dla widoku monumentalnej bryły Hali. Gładkie i płaskie, odbijające niebo lustro wobec bryły wypiętrzonej i ciemnej. Teraz efekt ten został zniweczony. Projektant wcale nie brał tego pod uwagę. Celem był jedynie krótkotrwały efekt wieczornych prezentacji o wątpliwej zresztą jakości i żadnej oryginalności.  Czysto "inżynierskie" podejście, zero myślenia o otoczeniu, efekcie plastycznym itd. Ciekawe, że służby konserwatorskie najwidoczniej  nie miały zastrzeżeń. Te same służby, które bronią zawzięcie ślepej ściany kamienicy przy ul. Kołłątaja przed muralem konkursowym. Może i mają trochę racji - nie znam projektu - ale budzi się we mnie niejasne podejrzenie, że nie wszystkie podmioty traktowane są na równych prawach.  Na pergoli, prócz setek rur wystających ponad wodę jakby to była zalana fabryka zbrojeniowa po nalocie dywanowym, pojawiły się jeszcze szare pudła głośników podwieszone pod belkami architrawów, a także dwie wieże ze sprzętem otulone dla niepoznaki zieloną siatką.
 
Gdy przyjrzeć się jak w normalny dzień działa fontanna w trybie jakimś oszczędnościowym (?) albo "dnia roboczego", to efekt jest gorszy niż dawniej. Pojedynczy pióropusz na środku byłby lepszy plastycznie., a złomu by nie było. I to jest to osiągnięcie za kilkanaście milionów złotych? Przypomnijcie sobie, jak niedawno prasa trąbiła ile to pieniędzy przyznano na konserwacje zabytków wrocławskich.  Rozdzielono chyba parę milionów.
Entenmark
Entenmark (01:13)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz