niedziela, 15 stycznia 2012

Z kartonowego archiwum 26 (Jak uczynić Ostrów Tumski turystom przyjazny?)


23 stycznia 2010

Kulturze (szeroko rozumianej) poświęca  się we wrocławskiej prasie codziennej niewiele miejsca i jest to niestety standard nie tylko ogólnopolski. Wrocławska edycja Gazety Wyborczej wcale nie jest po tym względem lepsza od Gazety Wrocławskiej (Polska The Times), a nawet ostatnimi czasy miałem wrażenie, że ilość  tekstów, które pojawiały się w tej ostatniej była większa, a ich jakość  wyższa.  To ciepłe wrażenie skutecznie schłodził tekst Marcina Torza w sobotniej edycji (23 stycznia) "Wrocławski Ostrów Tumski jest zbyt kosztowny".
Tytuł ma się nijak do treści - najwidoczniej nic bardziej zachęcającego nie udało się wymyślić. Problem w artykule poruszony jest jednak ważny dla miasta stawiającego na turystykę i gości naszych własnych, jak i zagranicznych. Ci, spacerując po Ostrowie spodziewają się raczej, że będą mogli zwiedzić główne tamtejsze świątynie. Wrocławianie wiedzą jednak, że to złudna nadzieja. Tłumaczenie księdza proboszcza Adama Drwięgi o wandalach i złodziejach jest tyleż przestarzałe, co infantylne. Sposobów na bezpieczne - a zawsze będzie to tylko mniej lub bardziej bezpieczne - udostępnianie jest wiele.  Część z nich została zresztą w tekście wymieniona. Co więcej, część kościołów wrocławskich, których ściany też mogą "chuliganie pobazgrać"  lub z których złodziej też niejedno mógłby wynieść, jest udostępniana - św. Elżbieta, św. Maria Magdalena, kościół Najświętszego imienia Jezus (uniwersytecki), św. Macieja. Wystarcza, że w godzinach otwarcia ktoś  jest tam obecny. Niekoniecznie musi to być narzucający się przewodnik, może to być czujny, ale zarazem uprzejmy parafianin lub parafianka, ksiądz lub siostra zakonna. Tak jest w wielu kościołach w innych krajach europejskich. Ponadto można w nich znaleźć informację z podanymi godzinami udostępnienia kościoła (poza mszami!).  Bywa, że wstępy do kościoła lub jakichś jego wydzielonych części są płatne. Niech i tak będzie! U nas jednak trudno inaczej niż w czasie mszy lub z grupą specjalnie umówioną dostać się w katedrze do obejścia, za kratę i do kaplic. Jeszcze trudniej do kościoła NPM na Piasku, św. Doroty, najtrudniej chyba do Św. Krzyża. Widok zza kraty w wejściu jest najczęściej wszystkim, co oferuje się turystom, a to zdecydowanie za mało w podziwianiu architektury, czyli sztuki przestrzeni. Tyle o problemie.
Teraz krótko o tekście dziennikarskim (?).  Gdy tylko pan Torz pisze o zabytkach, zaczynają w jego tekście tańcować bzdura i komunał. Kościół św. Idziego to warownia z wąskimi oknami do strzelania z łuków, a dwukondygnacyjność kolegiaty Krzyża Świętego ma wynikać ze sporu księcia i kleru o wezwanie kościoła. Inne popisy niefrasobliwej ignorancji pomijam.
Poruszony w tekście problem pozostaje i przyjdzie nam czekać na odwilż wiosenną, z którą może podwoje kościołów  zamykanych przed wrogimi turystami będą się częściej otwierać.

Entenmark


Entenmark (20:11)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz