niedziela, 15 stycznia 2012

Z kartonowego archiwum 12 (Pop-chór vs pop-fon)


21 września 2009
"Nieoficjalnie uwieńczeniem ponaddwutygodniowych wydarzeń był sobotni koncert plenerowy na Pergoli, podczas którego największe operowe hity wszech czasów zabrzmiały w nietuzinkowym wykonaniu ponad tysiąca młodych chórzystów i gwiazdy Metropolitan Opera - Aleksandry Kurzak. Całość prowadził Paul McCreesh. Wykonawcy to w większości uczestnicy programu "Śpiewająca Polska", którego celem jest propagowanie wspólnego śpiewania od najmłodszych lat"  - napisała pani red. Ramona Słobodzian w GW, podsumowując tegoroczne Wratislavia Cantans. Niewątpliwie zaletą jej krótkiej recenzji całości  festiwalu było zróżnicowanie ocen poszczególnych wykonań i wykonawców.  Życzyć sobie można, by choćby w taki sposób pogłębione były teksty na temat sztuk plastycznych publikowane z rzadka na łamach wrocławskich gazet.
Sobotni koncert widziałem i wysłuchałem go.  Kompetencji do oceny strony artystycznej  nie mam, ale o odczuciu jakie odniosłem z efektu całego tego przedsięwzięcia mogę napisać. Przede wszystkim wydaje mi się, że o ile organizacja trybuny-estrady dla muzyków i chórzystów wyglądała z daleka na sprawną - dojście, schodki, ogrodzenie, światła -  to na obszarze dla widzów panował bałagan i wolna amerykanka. Stopień trudności w tej grze podnosiły ciemności w jakich pogrążone były pergola i obszar trawników, na których już chyba na stałe gościć będzie publiczność imprez wokół fontanny. Organizatorzy chyba liczyć się powinni z tym, że na występ 1000-osobowego chóru przyjdzie przynajmniej tyle samo słuchaczy i to niekoniecznie  wyłącznie w wieku chórzystów.  Pokonywanie w  tłumie i ciemnościach  alei wychodków toi-toi z nierównym asfaltem, potem wypłukanego podejścia na pergolę, szykany z kabli, zejść na alejkę wokół basenu fontanny, to raczej atrakcje nieoczekiwane w drodze na koncert festiwalu Śpiewającego Wrocławia. Zresztą, z tym śpiewaniem publiczności wrocławskiej nie wyszło najlepiej. Kiedy Paul McCreesh uniesiony entuzjazmem bisował z chórem pieśń "Va pensiero" z Nabucco Verdiego, zwrócił się do publiczności, jak na koncertach rockowych, by śpiewała wraz z chórem. Cóż, nawet jego dyrygowanie w stronę publiczności skierowane nie pomogło. Ja w każdym razie nie słyszałem odzewu. Może zabrakło telebimu, jak w kościele, z wyświetlanym tekstem?  A zatem program "Cała Polska śpiewa" to idea, której należy z sił całych przyklasnąć. Tylko na efekty, niestety, trzeba będzie długo jeszcze czekać. To rzeczywiście wymaga pracy u podstaw.
Koncertu wysłuchałem z przyjemnością, zakłócaną może stałym podkładem  szumu piknikowego, wytwarzanego być może przez tę część widowni, która bardziej przyszła na pokaz Słynnej Wrocławskiej Fontanny niż na chór i panią solistkę z Metropolitan. Postanowiłem zatem zostać i ja, by na własne oczy przekonać się, czy kultura wysoka, która zechciała zejść do szerokiej publiczności w dobrze pojętym dziele popularyzacji, wygra konkurencję  z kulturą niewątpliwie niską.  Wraz ze zbliżaniem się rozpoczęcia pokazu tłum zgęstniał, ucichło. Potem ryknęły głośniki, które już niektórych tonów nie wytrzymują i charczą. Wiązanko-siekanka kawałków muzycznych mknęła w zawrotnym tempie. Z wieży otulonej czarną folią wiązki laserów wyczarowały na wodnej mgiełce niewyraźne obrazy o uroku dającym się porównać z czołówką Mosfilmu (obracająca się wokół własnej osi grupa robotnika i robotnicy wznoszących wspólnie ku górze młot i sierp) lub Columbia Pictures (ta ze smukłą damą w zwiewnej sukni i z promieniami światła bijącymi z jakiejś pochodni).  Nie zabrakło też ryczącego kota, jak z Metro-Goldwyn-Mayer. 
O efektach wodnych nie ma się co rozpisywać, bo nic to nadzwyczajnego nie jest, jak na te bodaj 300 dysz i ileś milionów złotych. Ot sikawka.  Odchodziłem z przekonaniem, że to, co napisałem tutaj parę miesięcy temu na temat fontanny jest aktualne. Nie było warto za te pieniądze niszczyć tego miejsca. Będzie ono ulegać dalszej dewastacji. Trawniki i klomby się tam nie utrzymają, a i parking na trawnikach i ścieżkach rowerowych wzdłuż ul. Mickiewicza to nowa jakość w wieczory fontaniastych pokazów.
Postulat:
przy następnej edycji festiwalu i koncertu "Cała Polska śpiewa" ogłosić, że po koncercie nie będzie pokazu Słynnej Wrocławskiej Fontanny.

Entenmark


Entenmark (23:01)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz