niedziela, 15 stycznia 2012

Z kartonowego archiwum 23 (Maryja Panna od pustej kolumny)


28 grudnia 2009
Kolumnę Maryjną bez Marii figury przy kaplicy opata Hochberga (przy kościele św. Wincentego, obecnie cerkwi ukraińskiej) w błyskawicznym tempie zdemontowano, zakonserwowano i zmontowano na powrót. Wróciła zatem na łamy prasy wrocławskiej sprawa nieistniejącej figury Marii i sposobu zwieńczenia kolumny (B. Maciejewska, GW 28-12-2009). Rozmowa z p. konserwator miejską Hawrylak-Brzezowską.  Hurra! Gdy mówi o wyrzeźbieniu nowej Marii, to za wzór uchodzi w tej chwili lubiąska figura. Pisałem o tym na blogu - czyżby zaglądali tu ludzie  z urzędu? Eee, może sami doszli do tych prostych wniosków. Przypominam jednak, że odtwarzanie figury na oko niekoniecznie jest najlepszym rozwiązaniem. Dlaczego nie wykazać trochę luzu i fantazji, nieszkodliwej wcale, i na miejscu kamiennej figury nie umieścić przedstawienia zgodnego pod względem typu ikonograficznego, ale wykonanego w innej technice - wycięta z blachy miedzianej i malowana, bądź odlana w szkle figura byłaby, jak sądzę, znacznie większą atrakcją. Zamiast pozornej kopii, a w gruncie rzeczy udawania i fałszowania, mielibyśmy do czynienia z formą, która od razu mówiłaby o zastępczym charakterze, mrugałaby do nas okiem i jeszcze przypominała o historii, o zniszczeniu oryginału. Eh, chyba nie stać naszych urzędników na takie myślenie.
W tekście w GW mowa jest natomiast o "hałdzie" detali kamiennych obok kaplicy złożonych.
 
Drobna uwaga. Wtedy, przed laty, gdy kościół ponorbertański przejęła parafia ukraińskiej cerkwi te kamienne detale rzeczywiście leżały zrzucone bezładnie w hałdy. Ukraińcy je uporządkowali o tyle, że poukładali w sterty przełożone deskami. A więc zrobili to, czego przez parę dziesiątek lat po wojnie nie zlecili urzędnicy konserwatora.
Teraz kaplica Hochberga i kruchta są z zewnątrz odremontowane, więc trudno się dziwić, że nadeszła kolej na uporządkowanie problemu kamiennych detali. Z tego co wiem, poglądy urzędu konserwatorskiego w ich kwestii szybko ewoluują. Podobno od zgody na wyrzucenie ich na prawdziwą hałdę (śmietnisko), po bliżej nieokreśloną rekonstrukcję z nich ołtarza kaplicy. Ksiądz kontaktował się już także z muzeum architektury, które może wzięłoby je (ich część?). Problemem jest na pewno to, że nigdy nie zostały te fragmenty zinwentaryzowane.  Czy są tam tylko fragmenty konstrukcji barokowego ołtarza, czy też inne detale? Co stało się np. z fragmentami gotyckimi, które się tam niegdyś znajdowały. Jak ten na przykład:
 
Czy są gdzieś zrzucone w kościele, a może kryją się wśród innych na zewnątrz lub zdobią  przydomowy ogródek?
Na koniec uwaga do p. red. BM: to, że nie widać śladów wojny na kościele dzisiaj wcale nie znaczy, że nie był on uszkodzony (i to poważnie - zawalone sklepienia zachodniej części prezbiterium), od wstrząsów wybuchów i pożarów odpadły też przecież freski w kaplicy Hochberga, a więc i Marię mogło zdmuchnąć.

I pytanie do Konserwatora Miejskiego, którym może będę kończył odtąd aż do skutku moje wpisy: co się dzieje z kamienną tablicą XVII-wieczną z literą W wyrzuconą przy przebudowie ul. Grodzkiej i oferowaną pół roku temu na Allegro?

Entenemark
Entenmark (18:27)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz