niedziela, 15 stycznia 2012

Z kartonowego archiwum 27 (Libera me...)



18 lutego 2010
Wczoraj spotkanie ze Zbigniewem Liberą czołowym "artystą krytycznym"  w Teatrze Polskim, dzisiaj (jest 18 II)  znacznie bardziej nagłaśniane przez prasę spotkanie w sali sesyjnej rady miejskiej na temat tego, jak i jakie pomniki we Wrocławiu wznosić.

W teatrze pełna widownia, dwóch ludzi na scenie, w tle wyświetlane prace Libery. Ponad 1,5 godziny rozmowy prowadzonej przez Pawła Jarodzkiego z Liberą. Artysty z artystą, akademika (P.J.) z samoukiem (Z.L.), jak się dowiedzieliśmy.  Trzeba przyznać, że gdyby chcieć opisać to spotkanie w kategoriach sportowych, to wynik wynosiłby co najmniej 1:0 dla samouka. Był rozluźniony, swobodniejszy, uśmiechał się, inteligentnie odpowiadał, choć bywało, że się wykręcał (ale co mógł zrobić innego z niektórymi pytaniami), błyskotliwie puentował niektóre nieporadne pytania Jarodzkiego. Właśnie - Jarodzki niemal zawsze zaczynał od formuły typu "Co myślisz..." lub "Powiedz nam...". Nie udało się stworzyć atmosfery rozmowy, bliżej było do konwencji wywiadu. Obaj uczestnicy (lub tylko P.J.?) założyli - oznajmiono to na początku - że wszyscy, którzy przyszli na pewno wszystko wiedzą o artyście Z.L.  To raczej nie było prawdą, prócz znajomych pary siedzącej na scenie i fanów sztuki zwanej krytyczną, byli też widzowie  zainteresowani sztuką współczesną (bo przyszli), ale niekoniecznie znający na wyrywki przedstawicieli tego krytycznego odłamu.
Mimo to spotkanie trzeba zaliczyć do ciekawych. Czy je powtarzać w tej formule spotkań w teatrze? Na pewno, choć zawsze jest ryzyko, że na niektórych innych twórców nie przyjdzie komplet widzów, który przybył dla artysty niekonwencjonalnie bawiącego się klockami lego.

Spotkanie na temat pomników trwało znacznie dłużej i oczywiście miało inną formułę. Sala sesyjna rady była niemal wypełniona, tłumów na korytarzu nie było, ale atmosfera stała się stopniowo gorętsza niż na kulturalnym spotkaniu z twórcą krytycznym. Przemawiali ludzie poproszeni o przygotowanie wypowiedzi oraz "harcownicy". Z powodu tych ostatnich, wypowiedzi merytoryczne, nawet jeśli wzajemnie w niektórych punktach kontrowersyjne, "przykryte zostały" (to ostatnio ulubiony zwrot dziennikarki politycznej i polityków z dziennikarskim zacięciem) przez wylewane żale kombatantów, członków jakiegoś Gniazda (chyba Polskiego),  samorzutnych trybunów ludowych, młodzieży prawdziwej Śląsk miłującej i rowerzystów (sądząc po pelerynie i okularach). Emocjonalnie się wypowiedział znany wrocławski klown (?), aktor  Stanisław Wolski, mimo inwokacji skierowanej ku niebiosom, by mu one emocje opanować pomogły.
Były głosy, że straszno tak formułować akty prawne w sprawie sztuki (Christos Mandzios artysta, ale i Piotr Fokczyński urzędnik) - i racja. Były inne, że referendalnie te pomniki wybierać się powinno (to podobno niezgodne z prawem byłoby, ale i wbrew rozumowi przede wszystkim). Próbowano siłami historyków sztuki (Instytut Historii Sztuki UWr.), prawników (ktoś od Badań Strategicznych) i radnych formułować definicję pomnika, by ją do uchwały wpisać - choć inna jest niewątpliwie formuła potrzebna w uchwale, a inna w krytycznych analizach. 
Kto był tam jeszcze? Dosyć liczne grono, oprócz wspomnianych już wyżej. Prezydent Obremski, dyrektor Broda, radna ministrowa Zdrojewska, dziennikarzy grono z Maciejewską na czele, emerytowany profesor i dyrektor Czerner, silna reprezentacja ASP, słabsza Instytutu Historii Sztuki. 
Komu przyznać plusy? Na pewno komisji kultury rady miejskiej, że się odważyła na taki akt otwarcia na społeczeństwo (sami podkreślali, jakie to nowatorskie) - niezależnie od efektu na sali. Z wystąpień wcześniej przygotowanych niewątpliwie wyróżniła się prezentacja problemu wrocławskich pomników i plenerowych rzeźb doktorantki Gabiś.
Minusy: wypowiedź przedstawiciela TUMW-u (Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia), które choć określane jako jeden z inicjatorów, ukazało przez ową wypowiedź niepokojąco, że jego działalność może być prowadzona wedle zasady "nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie... upiększyciela".

Wasz sprawozdawca
Entenmark


Entenmark (20:59)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz