niedziela, 15 stycznia 2012

Z kartonowego archiwum 7 (fałszerstwo u krzyżowców)


02 lipca 2009

Tematem  rzeką jest poprawianie historii. Dzieje się to również przy okazji prac konserwatorskich lub takich, które aspirują do tego miana. Wiadomo, że bywają znaczne problemy w interpretacji form i funkcji dzieł, o których czasem niewiele wiadomo. Że czasem niełatwo w burzy dyskusji naukowców i konserwatorów ustalić konsensus.
Przykład, który dzisiaj zaprezentuję nie należy jednak do takich.  W ramach upiększania skweru (w dawnych wiekach cmentarza przykościelnego) przy kościele św. Macieja, należącego niegdyś do zakonu szpitalników, krzyżowców z czerwoną gwiazdą, odkryto pod cienką warstwą ziemi ceglany fundament. Dziwny był to mur. Stykał się pod kątem prostym ze ścianą prezbiterium, ale był wyraźnie do niej dostawiony. Od południa zamknięty był wielobocznie, a jego odcinek wschodni znikał pod ścianą budynku, w którym mieści się obecnie najfajniejsza księgarnia we Wrocławiu - "Kapitałka".  Zagadkowy to mur. Fundament, ale jakby nigdy nie użyty ostatecznie. Jego wierzchnia warstwa niespecjalnie nosiła ślady kolejnej, w jakimś czasie usuniętej. Może budowę porzucono? Cegła nosiła charakterystyczne ślady palców ręki wyrównującej miękką glinę w formie, rzecz spotykana przez cały czas nieużywania maszyn do produkcji cegieł, a więc nie tylko w średniowieczu. Wątek nie pozwalał na jednoznaczne datowanie, bo dominowały w nim naprzemienne warstwy ułożone główkami i wozówkami w licu muru (il. 1), a i ten układ bywał zaburzony.
 
Do prac nad uprzystępnieniem szanownej publiczności tego rewelacyjnego odkrycia przystąpił zespół, w którym rolę projektanta i bodaj głównego interpretatora odegrał dr Andrzej Legendziewicz z Politechniki Wrocławskiej  ... ? (III.2012: kiedyś sądziłem, że właśnie wymieniona osoba, ale to musiała być przypadkowa zbieżność działalności pana doktora w charakterze konsultanta przy pracach architektoniczno-konserwatorskich w tym kościele z powstaniem opisywanej pseudonaukowej rekonstrukcji; wskazał mi on uprzejmie, iż autorką projektu wyeksponowania była pani architekt Anna Morasiewicz). Efekt przeszedł wszelkie oczekiwania! Najpierw wymurowano mur powyżej poziomu gruntu, na oko ponad pół metra. Oczywiście wątek muru został "poprawiony" na gotycki, czyli na układ główka-wozówka, a dodatkowo podkreślony podmalowaniem cegieł (kolejny stopień wzmocnienia efektu gotyckiego) (il. 2). 
 
Brakowało jeszcze interpretacji. Czym mogło być to zagadkowe coś, cośmy tu odkryli i tak pięknie zregotycyzowali?  I tu fantazja sięgnęła niemal mistycznej wizji - wymyślono coś, na co nie ma żadnego potwierdzenia. Na nowy mur położono granitową tablicę w 4 językach (il. 3), informującą, że jakoby są to fundamenty "kaplicy czeladników piekarskich z XV w."
 
To się nazywa fałszerstwem i jest to fałszerstwo piętrowe! Nie wiadomo co i kiedy, nie wiadomo czy w ogóle było to ostatecznie wybudowane, a także nic nie wiadomo o istnieniu przy tym kościele takiej kaplicy.  Przypomnę tutaj, że na widoku tego miejsca na planie Weynera z 1562 r.  nic tam takiego nie stoi. Dokumenty mówią z kolei o wielkich kłopotach finansowo-gospodarczych klasztoru w XV w.
Jeśli chodzi o wartość historyczną tego muru jest ona niepokojąco bliska pleniącym się w naszym mieście krasnalom. Ze strachem myślę, czy któregoś dnia nie zastanę tam krasnala-piekarczyka. Tfu!!!

Entenmark
Entenmark (22:35)

3 komentarze:

  1. Wymieniony w tym poście dr A. Legendziewicz, którego wskazywałem jako projektanta tej chały, napisał w komentarzu z dnia 22.03.2012, że nie brał w tym udziału, tylko pani architekt Morasiewicz (dodam, że to główna projektantka przy remoncie Ossolineum, ogrodu przy nim i wszelkich dodatków - nie przypuszczałem nawet, że jej ręka sięgnęła na południe od kościoła św. Macieja). Skoro tak, to zwracam honor i przepraszam za wplątanie w tę aferę.
    Ale także - skoro tak, to nasuwa się inne pytanie. Jeśli za tą absurdalną pseudonaukową atrapą stoi wyłącznie pani architekt Morasiewicz, to kto jej to opiniował i zatwierdził, i na jakiej podstawie? Znowu - logicznie rzecz biorąc, urząd konserwatora miejskiego przede wszystkim. Ale kto nadzorował wykopki archeologiczne w tym miejscu, kto analizował mury? Chyba jednak nie tylko pani Morasiewicz. Ona wydaje się być ogniwem w tym łańcuchu, może wcale nie najważniejszym. Kto podjął te decyzje?

    Z pozdrowieniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam
      Dziękuję za sprostowanie. Prosiłbym jednak o usunięcie mojego nazwiska z treści postu (skoro nie mam z tym żadnego związku). Co do pytań, które Pana nurtują myślę, że należałoby je skierować właśnie do Urzędu Miejskiego Konserwatora Zabytków, który wydaje pozwolenia na takowe prace a także zatwierdza i opiniuje projekty remontów obiektów zabytkowych...
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Witam
      Zadane przez Pana pytania zaczęły mnie nurtować. Porozmawiałem w sprawie muru przy św.Macieju z osobą która prowadziła badania architektoniczne szpitala i wspomnianego muru. Jest także autorem opracowania na podstawie którego podjęto decyzję o ekspozycji muru (wyniki badań znajdują się w archiwum MKZ we Wrocławiu).
      Mur był rzeczywiście gotycki a jego cześć przebudowano (stąd wspomniane przez Pana zaburzenia wątku). Mieściła się tam kaplica którą poświęcono piekarzom - o czym jest wzmianka źródłowa - z uwagi na przekazywanie przez nich pieczywa na potrzeby pensjonariuszy szpitala.
      Proponuję zajrzeć do Urzędu i zapoznać się z wynikami badań co da szerszy wgląd w sprawę.
      Pozdrawiam

      Usuń